Ho Chi Minh City. Can Gio.
Ciąg dalszy cyklu “Jedniodniowe wycieczki z Sajgonu”. Can Gio to rezerwat biosfery UNESCO i najbliższa HCMC szansa obejrzenia morza. Niestety brak tu plaży - większa część jest porośnięta lasem namorzynowym (mangrove). A tam gdzie nie - dojście do morza jest takie jakieś błotniste.
Wyjeżdzamy z miasta kierujac się na południe i dojeżdzamy do promu. Przy okazji - o to mój skuter. Który tutaj nazywa się motorem. Brzmi dumniej. To Honda Wave 110 - absolutnie najpopularniejszy w okolicy model. Półautomatyczna skrzynia biegów - więc jest chociaż trochę bardziej pro ;) Tak co drugi pojazd na drodze tutaj to jakiś jej wariant.
No a teraz prom.
A po drugiej stronie - wszyscy Ci ludzie znikają zadziwiająco szybko i zostajemy sam na sam z tym o to kuriozum:
30km absolutnie pustej, dwa razy po trzy pasy, drogi prowadzącej do dwóch malutkich rybackich wiosek.
W zatłoczonym, pełnym ludzi no i skuterów Wietnamie chyba pierwszy raz jestem tak sam. Sama droga świetnej jakości - nie licząc dość przypadkowo rozrzuconych dziur glębokości tak 20cm. Ciekawa sprawa - jak się wjedzie w taką dziurę na pełnej kurwie, okazuje się, że wcale się nie umiera. No bo właśnie ta droga trochę kusi by jechać za szybko. I co gorsza zupełnie wbrew mojemu własnemu autostereotypowi i szerzej - ogólnemu przekonaniu co warte są tego rodzaju metody powiększania sobie siusiaka - podejrzanie za dużo mi to dawało radości.
A tu już dojechałem prawie nad same morze, do takiej malutkiej wioski rybackiej na południowo-zachodnim krańcu tego obszaru. Bardzo ładnie i uroczo - więc teraz dużo za dużo zdjęć - bo nie idzie mi dobrze ich selekecjonowanie. Sorry.
A w drodze powrotnej zwiedziłem trochę przyrody. Jest urządzona dość marniutka ścieżka dzięki której można chociaż trochę wejść w głąb rezerwatu. Na pierwszy rzut oka trochę wygląda to jakby chronionym gatunkiem była tu malaria ;)
Jakieś takie dziwne świnie czy inne pumby. W przewodniku piszą, że jest tu dużo słonowodnych krokodyli. Ale miałem pecha i nie widziałem żadnego.
No i cóż - ładnie jest.
A to trochę w sumie trochę wygląda jak jakaś polska czy inna szwecja, nie? :)
No a teraz prom powrotny. I kiczyki o zachodzie słońca.