Jedzenie na Penang
Penang to nazwa wyspy, a także malezyjskiego stanu obejmującego poza wyspą także trochę kontynentu. Z bogatą kolonialną historią - bo to dawna część tej samej kolonii co Singapur. Były to tzw. Straits Settlements, podlegającej bezpośrednio koronie brytyjskiej, nie zaś będące tylko protektoratami, tak jak okoliczne państwa malajskie (z których potem wyłoni się Malezja).
Struktura etniczna Penang to 45% chińczyków, 45% malajów i 10% hindusów. Nie mam na ten temat danych, ale podejrzewam, że Chińczycy zdecydowanie dominują miastach, bo w Georgetown, a więc stolicy stanu w której mieszkałem, tak na oko jest ich większość.
Efektem tego kulturowego miksu poza, oczywiście, tradycją nienawiści rasowej jest także ciekawa kuchnia. I akurat to drugie postanowiono uczynić lokalną atrakcją turystyczną. Penang mieni się więc mekką foodies, chociaż nie wiem czy pisanie mekka w kraju w którym, kościołom chrześcijańskim konfiskuje się biblię, za zawarcie w niej słowa “Allah” nie jest trochę nierozsądne. Ale wracając do tematu: je się tu dobrze, ciekawie i smacznie. Bardzo wulgaryzując kuchnia jest takim ciekawym miksem kuchni chińskiej (przewaga) oraz tajskiej, malezyjskiej. Je się tutaj tanio (dania na ulicy kosztują tak koło 4-5 ringgitów malezyjski, co jest równowartością 4-5 złotych polskich), je się tu wygodnie - lokalny samorząd przygotował dużo fajnych darmowych ulotek i przewodników po lokalnej kuchni.
To teraz przegląd lokalnych dań. Oraz ich opis. Nie że taki mądry jestem i rozkminiłem tak bardzo dobrze przepisy. Ot posiłkowałem się wspomnianymi materiałami dla turystów.
Brak tu malezyjskich klasyków jak Nasi Lemak czy w ogole różne Nasi Goreng. Ale jakoś było mi nie podrodze do nich. Chyba na Penang nie są też przesadnie popularne. Przynajmnije w tej okolicy gdzie mieszkałem.
Aha - uprzedzam zdjęcia takie są bardziej poglądowe, chyba nie jestem mistrzem fotografi także i kulinarnej.
Hawker Center
Najpierw na szybko gdzie się je. Można w knajpach rzecz jasna. Lepszych, albo tańszych, np takich z bufetem:
Ale najfajniej jeść w czymś co się tu nazywa Hawker Center. A jest po prostu nagromadzeniem stoisk z jedzeniem - każe przygotowuje jedno (ew w paru wariantach) danie. No i halo.
A teraz dania
Char Koay Teow
Kluski ryżowe smażone na bardzo bardzo rozgrzanym żelaznym (co umożliwiać ma naprawd wysok temperaturę. Smażone na oleju (albo i smalcu???) z czosnkiem i (chyba) pastą krewetkową. Do tego sos sojowy, kiełki, krewetki oraz cienka pokrojona kiełbasa. Tak właśnie. Całkiem dobre, takie lekko w fajny sposób przypalone.
Hokkien Mee
Zupa na bulione z pancerzyków krewetek (czyli daaaaaaleka kuzynka bisque). A w tym bulionie kluski ryżowe i jajeczne, krewetki, cieniutkie plasterki kiełbasy. No i jak widzimy podana do rozmieszania pasta chilli.
Penang Laksa
Dziwaczna rzecz. Złośliwie mówiąc zupa z makreli w sosie pomidorowym z puszki. A konkretnie to tak: bulion makrelowy z czili, trawą cytrynową i tamarandynowcem podany z kluseczkami ryżowymi. Trochę swieżych warzyw, kiełków no i oczywiscie do doprawienia pasta krewetkowa. Dość dziwne. I takie sobie.
Wan Tan Mee
Mój faworyt. Nazwa pochodzi od pierożków wan tan - które dodaje się do tego dania w ilości sztuk dwie. Do datkowo mamy krótk obgotowany makaron jajeczny, sos na bazie sosu sojowego, trochę pokrojonej w cienkie paski świni, sczypiorku etc. Smaczne!
Koay Theow Thng
A tu chyba źle zapisałem nazwę bo nie mogę znaleźć co to jest dokłądnie. W każdym razie cienki bulion z kulkami rybnymi. Spokojnie można odpuścić sobie.
Yong Tau Hoo
Danie z tofu, kulek rybnych etc z prażoną cebulką. Podana w kwaśnym bulionie. Nic specjalnego.
Ice Kacang
Lód (taki zwyczajny lód, starty na specjalnej tarce) polany: brązowym palmowym cukrem, syropem sarsi (sarsaparilli, +- anyżkowym). I do tego orzechy - mam napisane że gałki muszkatałowej, ale ja jakos nie czułem. Do tego jeszcze czerwona fasola, żelki i kulka lodów. Fajne.
Char Mee Hoon
Cienkie kluski ryżowe. Jak to się dokłądnie robi nie wiem. Ale szukając tego w internecie nauczyłem się nowego słowa - wermiszel. Ja tam nie wiedziałem, że jest takie polskie słowo.
Banana leaf meal
Tak tu się nazywa nasze swojskie indyskie tali. Fajne, dobre, tanie (jak w ogóle jedzenie tu).
Poh Piah
Naleśnik z nadzieniem kapuściany. Prawie, że swojskie polskie danie ;)
Roti
Indyjski klasyk. Ot pszenny, tłusty, placek. Ale tu bardzo bardzo popularny. Podawany czy to na słono (tak jak tu, wtedy wraz z dalem), albo też na słodko. Bardzo bardzo dobre, coś mają niesamowitego w tej recepturze, bo dużo lepsze niż takie zwykle spotykane roti.
Cendol
Coś trochę podobnego do wspomnianego wcześniej Ice Kacanga. Też starty lód. Do tego fasolka, syrop z brązowego cukru, mleko kokosowe no i cendol właśnie. Cendol to to zielone - kluseczek z mąki ryżowej z dodatkiem pandamu (polskie słowo na to to pochutnik, fajne).
Penang Rojak
Pikantna sałatka owocowa. Mango, zielone jabłko i jakieś inne rzeczy których nie umiem rozpoznać. Do tego pikantny sos na bazie cukru, chilli, limonki no i pasty krewetkowej. Posypane czymś co jak wikipedia twierzdi po polsku nazywa się Etlingera wyniosła. Bardzo dobre!
Chee Cheong Fun
Kluseczki ryżowe w gęstym sosie na bazie bulionu krewetkowego. Do tego trochę pasty chilli. Dobre!
Curry Mee
Danie najbardziej podobne do czegoś tajskiego. Bo jego bazą jest rosół z mleczkiem kokosowym. A do tego krewetki, makaron jajeczny, no i pasta chilli. Ja lubię.
Fried oyster
Apetytycznie to to nie wyglada. Wiem. Omlet z małzami i ostrygami. Sam nie wiem. To na pewno nie jest moja ulubiona droga administacji tychże.