Polkobexim
Polkobexim

Bombaj, 7.VII.2011

Trasa

  • 7.VII.2011 – Warszawa – Monachium – Bombaj –

Uwagi

Chyba będe prowadził bloga. Nigdy tego nie robiłem, ale teraz spróbuje. A bo urządzam sobie wycieczkę. Na półtorej miesiąca jadę do Indii. Więc taki mam zamiar, że trochę mniej lub bardziej na bieżąco będę o tym pisał. Blog z wakacji. Moja bardzo mądra babcia bardzo zawsze pisała pamiętniki z różnych wyjazdów – także tych ze mną, gdy byłem mały. Bardzo lubię je teraz czytać. To ja też tak będę.

Nie wiem właściwie czemu tam jadę. Od zawsze chciałem jechać do Indii, ale dlaczego tam – nie umiem odpowiedzieć. Na pewno trochę pozostałość moich nastoletnich prohipisowskich sympatii, słabość do jedzenia, jakieś takie zupełne banalności. Jadę sam, właściwie, głupia sprawa, to trochę uciekam. Zabawne, że chociaż jadę, jak na to na ile tu jechać chyba trzeba – na króciutko to i tak udaje mi się wpisać w długą tradycję wyjazdów do Indii które są ucieczką. No dobra, zabrzmi tandetnie, ale przyznam, że trochę myślę, że jest tak, że uciekam przed tym, że nie bardzo mam od czego uciekać. Ale brzmi.

Ciekawi mnie ten wyjazd. Nigdy nie spędziłem sam na sam z samym sobą tyle czasu. Zastanawia mnie, czy tak naprawę będę sam. Przecież szybko się postaram kupić lokalną kartę SIM, przecież prawdopodobnie będe bardzo często korzystał z internetu, wziąłem netbooka. Kto wie czy tak naprawdę nie okaże się, że wcale nie wyjechałem – że będe mocno w Warszawie przez (dzięki?) elektronike, facebooka, gmaila. Jestem od tego uzależniony Tam, czemu miałbym nie być Tu? Zobaczymy. Trochę się tego obawiam, chociaż właściwie – już nie bardzo umiem odpowiedzieć co w tym tak naprawdę złego.

Problem w tym, że jadę do tych Indii chyba trochę za późno. Zawsze najbardziej w życiu lubiłem wakacje. Ale zestarzało mi się już trochę, wyzbyło mi entuzjazmu, zgorzkniało i teraz męczy mnie pytanie, po co właściwie Tomaszu jedziesz. Wszystko co zobaczysz, możesz przeczytać u ludzi którzy zobaczą więcej, zrozumieją lepiej. Obejrzeć na dużo lepszych zdjęciach niż ty zrobisz. A unikniesz karaluchów których się brzydzisz, spania w najtańszych hotelach i podróżowania najnędzniejszymi środkami komunikacji (bo chyba, aż tak nie zestarzałem się jeszcze, by pojechać na krócej, za to żyć na wyższym standardzie) Będziesz więc teraz, Tomaszu głupiutki, mniej lub bardziej podążął za Lonely Planet lub innymi przewodnikami – które to będą chciały Ci powiedzieć, że jesteś zupełnie inny, lepszy nż Ci inni, mniej oświeceni zwiedzający – i, że Ty właśnie zobaczysz to prawdziwie (i chociaż się bedziesz z tego śmiał – zarazem będziesz tego gdzieś nie tak bardzo wgłębi, oczekiwał – współczesny neurotyczny turysta jest tak bardzo bardzo meta meta). Będziesz więc oglądał miejsca, zabytki, świątynie, zwierzątka, dziwił się i męczył, turyściarzył. Oczywiście jest TA przyjemność oglądania innych krajobrazów, ludzi, poczucia, tego, że jak zobaczę to zrozumiem (tylko po co?). Ale przecież, wiadomo, to kłamstwo jest jakieś tak dobrze, tak dawno obśmiane. Jakoś z roku na rok, z wyjazdu na wyjazd coraz bardziej mnie to męczy. Boje się, że jak jadę tak sam, to będe bardziej czuł tego absurd. Twarzą w twarz z nim bezbronnie stanę.

Zauważyłem, że od jakiegoś czasu najwięcej w wyjazdach lubie po prostu samo to, że jestem wyjechany. Wszystko inne to ot, dodatkowe, mniej potrzebne atrakcje.

A do tego jeszcze Indie – kraj w którym – tak jak mówią, tak jak czytałem, tak jak za parę godzin zweryfikuję – nie da się uciec od ludzi. A ja miewam fobię społeczną. Boje się tego tłumu, tej niemożności ucieczki od stałej ludzkiej obecności. Ja nie bardzo znam angielski. Obawa niedogadania.

Tylko, że co robić, jeśli tak myśleć naprawdę konsekwentnie, to nie wyjeżdzać nigdzie indziej niż po Europie, inaczej niż ze znajomymi. Jakie to fajne, że nie bywam konsekwentny.

Więc teraz siedzę w samolocie, pode mną już Pakistan. Tak pokazują moniotry. Zjadłem absolutnie najgorszy na świecie posiłek wykonany przez catering Lufthansy i chyba trochę się strułem. To było zbrodniczo złe. Wszyscy piszą, że Indie to chory żołądek. Spotkało mnie to wcześniej niż się spodziewałem. Całkiem niedługo Bombaj, gdzie mam parę godzin czekania na lotnisku i przesiadkę do Madrasu.

Sprawdzę jak to jest z tym czego się boję. Bardzo jestem ciekawym tej wycieczki i siebie w niej.